Termin rajdu: Czerwiec 2009
Miejsce rajdu : Czarnohora, Ukraina


Uczestnicy:

Lp
Osoba
Zasługi
1
Wronek
amator sauny
2
Adam
amator kolei

Celem tego rajdu było przejscie całej grani najwyzszego pasma na Ukrainie czyli Czarnohory połaczone ze zdobyciem najwyzszego szczytu Ukrainy - Howerli.


Dzień 0, Wtorek.

Trzebica, Winnica - - Nisko - - KorczowaKrakowiec - - Lwow.

Pięknym czerwcowym popołudniem ruszamy w podróz na wschód. Po drodze bawimy sie jeszcze w kocich kurierów. Zaskoczeni mimo wszystko sprawą odprawą na granicy polsko-ukrainskiej wszystki czas który tam zaoszczędzilismy tracimy zastanawiając się we Lwowie gdzie znajduje sie miejscowość Szeginie


Dzień 1-szy, Środa.

Lwow - - Stryj - -Iwano-Frankowsk - -Worochta - nocleg na torach kolejowych ;) - - Pensjonat "Truten" - Worochta - - Ilcy - - Dżembronia - pieszo - Polana z krowami- niby czerwonym szlakiem - gdzieś pod "Uchatymi Skalami".

Po przejechaniu jakby nie było małego kawałka na warunki ukraińskie, kierowani jakże wysmieita mapą w skali 1:750 000 docieramy ni to w nocy, ni to o poranku do Worochty. W celu regeneracji sił udajemy sie na chwilową drzemke w samochodzie na jakims równym placu... Po pobudce zauważamy że parkujemy przed dworcem na torach kolejowych. Bez wiekszych problemów znajdujemy nocleg dla samochodu na cały wyjazd oraz dla siebie na sobote/niedizelę w pensjonacie Truteń. Za pomocą busów przemieszczamy się na drugi koniec pasma Czarnohory, czas oczekiwania na jakże pouczające podróze busami umilamy sobie obserwowaniem miejscowych obyczajów oraz degustowaniem miejscowego piwa.

Dotarwszy do Dżembroni, wiedzeni przeczuciem iz jest to ostatni bastion cywilizacji w perspektywie paru dni lokujemy sie pod jednym z dwóch wiejskich sklepików i spożywamy wiadomy napój. Między czasie nawiązujemy znajomość z doswiadczoną (smetana) grupą turystów (+1 turyska) z Kęt (nie ślązaki ani nie zagłebiaki) Uzyskawwszy wskazówki między innymi co do drogi na Popa Iwana oczywiście na widok strumienia opuszczamy na dobre szlak. Miedzy czasie testujemy nowy namiot z Decathlona oraz bardziej swoje możliwosci.

 

Fot 1. Koniec tego dobrego - pozegnanie samochodu, przywitanie plecaków. Pensjonat "Truten". Alternatywny podpis, Szerszeń przed Trutniem.

 

Fot 2. Humor od samego poczatku dopisuje - ps. Sponsorem jest Colgate.

 

Fot 3. Centrum cywilizacji

 

Fot 4. Odtrabić hejnał do przesiadki

 

Fot 5. Czekająć na busa

 

Fot 6. Tam gdzie juz nic nie pojedzie

 

Fot 7. Na szczescie ktos kontroluje polozenie na mapie - i zaczelo sie.

 

Fot 8. Dzembronia - koniec cywilizacji, jaka by ona nie byla.

 

Fot 9. Koniec przymusowego biwaku - chyba sie przeciera.

 

Fot 10. Jak na pierwszy raz rozbijany namiot to nawet trzyma sie kupy - ps. jak by ktos śledzie znalazl to prosze o kontakt.

 

Fot 11. Rzeczywiscie sie przetarlo - czas isc dalej.

 

Fot 12. Jest dobrze - tylko którędy dalej?

 

Fot 13. Tędy?.

 

Fot 14. Czy tędy?.

 

Fot 15. A moze posiedzmy tu - przeciez jest fajnie.

 

Fot 16. Czas dla sponsora - usmiech z Colgate.

 

Fot 17. Takie fajne zdjecie sie sciagnelo to glupio zeby sie nie wkleic.

 

Fot 18. W poszukiwaniu zrodel strumienia.

 

Fot 19. Ktos tu juz byl przed nami - czas na biwak.


 

Dzień 2-gi Czwartek.

Zbocze "Uchatych Skal"- bładzac we mgle - Pop Iwan 2028 m.n.p.m. -wzdłuż słupków - Brebenskul 2037 m.n.p.m -wzdłuż słupków, czasami bajpasem - Jeziorko Niesamowite.

Dzień ze zdecydowanie najładniejsza pogodą. Po początkowych problemach z orientacja oraz troche zaskoczeni odległosciami zdobywamy wierzczhołek Popa Iwana. Na szczycie oczywiscie ruiny obserwatorium Biały Słoń. Mieszane uczucia, od podziwu nad wielkoscia i stanem ruin do obrzydzenia wszechobecnym syfem we wnetrzu.

Nastepnie już w coraz lepszej widoczości i wykorzystując słupki graniczne polsko-czechosłowackie (oraz drut kolczasty) z dwudziestolecia międzywojennego kierujemy się na zachód w strone Howerli. Przez cały dzień nie spotykamy żadnego człowieka.... pierwsi ludzie pojawiają sie nad Jeziorem Niesamowitym gdzie rozbijamy swój namiot. Bardzo dobre miejsce na biwak (płasko w przeciwuieństwie do poprzedniej nocy) ale niesamowite to w tym jeziorku jest zasmiecenie jego okolic ;)

Fot 20. Smetana.

 

Fot 21. Stad idziemy.

 

Fot 22. Tam idziemy - czy oby napewno tam ?

 

Fot 23. Czy to wazne gdzie, gdy takie krajobrazy?

 

Fot 24. I obowiazkowa pozycja zdobywcy. (pytanie, zdobywcy czego ?!)

 

Fot 25. Kurcze takie fajne skały.

 

Fot 26. ... i smetana.

 

Fot 27. To chyba nie nasza sprawka ??? Ruiny schroniska "Kwadrat"

 

Fot 28. A jednak te slupki graniczne rzeczywiscie istnieja - HURRA!!! Wreszcie na grani wiec czas na przekąske.

 

Fot 29. Pierwszy szczyt w zasiegu reki - Pop Iwan i ruiny Bialego Slonia we mgle.

 

Fot 30. Bialy Slon (przedwojenne Polskie Obserwatorium Meteorologiczno-Astronomiczne) od przodu.

 

Fot 31. Dobry duch z ruin Bialego Slonia.

 

Fot 32. Na szczycie Popa Iwana.

 

Fot 33. Jak powyzej.

 

Fot 34. Bez Photoshopa ani rusz.

 

Fot 35. ... i smetana.

 

Fot 36. Rzut oka za siebie na Popa Iwana - I.

 

Fot 37. Chwila ze sloncem.

 

Fot 38. Rzut oka za siebie na Popa Iwana - II.

 

Fot 39. Rzut oka za siebie na Popa Iwana - III.

 

Fot 40. A teraz przed siebie - Gdzie ta Howela?

 

Fot 41. Rzut oka za siebie na Popa Iwana - IV.

 

Fot 42. Nie widac ani Popa Iwana ani Howerli, są tylko SŁUPKI.

 

Fot 43. Szybka lokalizacja.

 

Fot 44. A moze nastepnym razem do Rumunii? - wyglada ciekawie.

 

Fot 45. Jeziorko Niesamowite.

 

Fot 46. Niesamowita to jest ta kupa smieci w takim pieknym miejscu.

 

Fot 47. Z takim kucharzem niezginiemy.


 

Dzień 3-ci Piatek.

Jeziorko Niesamowite - pieszo - Breskul 1911 m.n.p.m -pieszo- Howerla 2060 m.n.p.m. -pieszo- Przelecz X

Pobudka godzina 8 - deszcz - sen

Pobudka godzina 10 - deszcz - sen

Pobudka 13 - deszcz - znowu sen

Godzina 14, zaskoczenie, przestaje padac więc zwijamy namiot i uderzamy w kieruku Howerli. Na wierzchołku tradycyjnie kupka smieci ale też co nas zaskakuje sporo ludzi pojawia sie z wszelkich kierunków. Nie majac co podziwiać (smetana) udajamy sie dalej na zachód. W końcu trafiamy na jakiś szlak (ciekawe czemu żólty a nie czerwony jak pokazuja wszystkie mapy...) , spotykamy tez strażników w słuzbowym obuwiu (gumiaki) i lżejsi o 20 hrywien zmieżany ąz do przełeczy X. Maskujemy namiot w kosówce i zaczynamy oprózniać naszą spiżarnie.

Fot 48. Pobudka poraz pierwszy.

 

Fot 49. Pobudka poraz drugi.

 

Fot 50. Pobudka poraz trzeci - chyba mozna w koncu isc.

 

Fot 51. I jeszcze rzut oka na Jeziorko Niesamowite.

 

Fot 52. Przecieramy szlaki.

 

Fot 53. Pogoda nie rozpieszcza.

 

Fot 54. Ale usmiech ciagle na ustach.

 

Fot 55. Zieloniutko.

 

Fot 56. Spadachron podstawowy, spadachron rezerwowy.

 

Fot 57. Gdzies tam za chmurami Howerla.

 

Fot 58. Są śmieci to i pewie wierzchołek niedaleko.

 

Fot 59. O wierzchołek.

 

Fot 60. Kolejne coś na wierzchołku.

 

Fot 61. I na szczycie Howerli - niestety widoki kiepskie, jakie widoki???.

 

Fot 62. ... i smetana.

 

Fot 63. Ladny widoczek mimo chmur.

 

Fot 64. To co Wronki lubia najbardziej - trawers vel bajpass

 

Fot 65. Mieć szerokie plecy.

 

Fot 66. Spojrzenie na wschód

 

Fot 67. I spogladając na południe

 

Fot 68. Howerla od południowego zachodu

Fot 69. Petros

 

Fot 70. Bawiąc się w kierunki, w oddali Gorgany

 

Fot 71. Ciemne chury - pora na biwak

 

Fot 72. Ostatni biwak a "spizarnia" jeszcze dobrze zaopatrzona.


 

Dzień 4-ty Sobota.

Przelecz X - pieszo- Petros 2020 m.n.p.m -pieszoooooo - Lazeszczina - kolej - Worochta - pensjonat "Truten".

W nocy czeka nas zaskoczenie, tym razem pada śnieg a nie tak jak tradycyjnie deszcz. Zdobywamy ostatni szczyt w grani Czarnohory - Pietrosa. Na wierzchołku mały kolejną porę roku na tym rajdzie - regularną zimową zamieć. Po własnych sladach wracamy na przełecz X a potem w deszczu długo, długo do "cywilizacji"

 

Fot 73. Snieg o poranku nie wrozy niczego dobrego.

 

Fot 74. Widoki za "oknem" calkiem przyjemne.

 

Fot 75. Przed "domem" - czas sie zbierac.

 

Fot 76. ... ile jeszcze bede czekal ?.

 

Fot 77. Petros & smetana.

 

Fot 78. Tutejsza fauna wychodzi na wypas - zadanie: policzyć owce

 

Fot 79. Pomieszanie wiosny z zimą.

 

Fot 80. W drodze na Petrosa.

 

Fot 81. Zimowa aura.

 

Fot 82. Na szczycie Petrosa - I.

 

Fot 83. Na szczycie Petrosa - II.

 

Fot 84. Ale ręce można ogrzac.

 

Fot 85. Oczywiscie uzasadniona poza zdobywcy - wszystko juz zdobyte i plan zrealizowany.

 

Fot 86. Zastanawiamy sie czy nie zmienic nazwy gor na CzarnoCHMURA.

 

Fot 87. Nowi znajomi Wronka, niekoniecznie przyjaźnie nastawieni

 

Fot 88. Czy to bloto?

 

Fot 89. Zgadza sie, bloto.

 

Fot 90. Nowi znajomi Wronka -tym razem bardzo pokojowo nastawieni.

 

Fot 91. Pozegnania nadszedl czas - cywilizacja cokolwiek by to nie znaczyło.

 

Fot 92. Zdecydowanym krokiem ku cywilizacji.

 

Fot 93. Pierwszy sklep i browarek na otarcie lez.

 

Fot 94. Cywilizacja I - kasa dworca kolejowego.

 

Fot 95. Cywilizacja II - dworcowa toaleta (wstep tylko dla orlow).

 

Fot 96. Cywilizacja III - kolej zelazna.

 

Fot 97. Koniec przygod - jeszcze tylko saune zaliczyc.... ale to juz niech pozostanie milczeniem.


 

Dzień 5-ty Niedziela.

Worochta -- Kroscienko - Rzeszów - - Winnica, Trzebica.

11 godzin powrotu do domu. Choćbysmy i jeszcze 3 razy przekraczali te granice to i tak nie będizemy wiedzić o co tam chodzi. A przemytnicy z nas bardzo słabi ;)

 


Zdjęcia wykonano aparatem Canon PS A610. Fotografował Adam & Wronek.